Tak więc pod koniec wspaniałego tygodnia (hehe) robiłam następujące rzeczy: od rana siedziałam se w domku bo miałam iść na 17 do gosi żeby obejżeć Madagaskar, ale ktoś do niej przyjechał więc nie wypaliło. Poszłam za to z kaśka po zapasy dla mojej świnki do zoologicznego (2paczki trocin, siano i jedzonko) jakoś się uwinełam bo kupiłam se jeszcze cocacole hehe. Uwaga teraz najlepsze! Wchodze do góry, został mi już ostatni schodek, gadam coś do kaśki, zawadzam się o schodek nie wyrabiam i lece na ściane na przeciwko mnie , odbijam sie od cocacoli i upadam na ziemie hahaha, tak wiec COLA 2L uratowala mi życie!!!hehe ,a już mialam kupiż tylko 1L hehe - intuicja?haha nie no nie moge, jak to musiało komicznie wyglądać zwłaszcza, że moja mama otwiera drzwi (słysząc rumot na klatce) a ja z zakupami na sobie leże przed drzwiami hahaha LOL, pewnie już sobie mnie wyobraziliście =P. Potem poszłam do mcdonalda ,a na koniec dziwnych wydarzeń tego dni poszlam do kaśki i robiłysmy se zdjecia hehe. Nie wiem jak i jakim cudem ale zaoszczędze i musze sobie kupic aparat cyfrowy!Wtedy doloże sie rodzicom i mi moga kupic na gwiazdke hehe -tylko jak ja to zrobie?- troche wyrzeczeń dla dobra sprawy i może sie uda?!trzymajcie kciuki heh ]:->